„Nie noście bo się przyzwyczai”

Jak to przyzwyczai?!…Noworodek przecież był „noszony” pod sercem odkąd „pamięta”, jedyne co zna to szum z wnętrza mamy: wyraźne uderzenia serca, rytm oddechów, stłumione rozmowy, może nawet chrapanie w nocy… i łagodny ruch w ciepłych wodach płodowych, znajomy zapach.

  

Potem poród – trauma: światło, niestłumiony niczym dźwięk, zimne ręce, chłód, głód i generalnie zmiany. Zmiany!

Noszenie jest najlepszym sposobem na adaptację do tych zmian. Odrobiną stabilności w świecie pełnym nowości.

Oprócz tego najlepszym sposobem na zapobieganie ułożeniowym zniekształceniom czaszki:

Plagiocefalii (skośnogłowie) – spłaszczenie główki z jednej strony, asymetria.

Brachycefalii (krótkogłowość) – główka jest poszerzona, potylica jest płaska.

Dolichocefalii (długogłowość) – czaszka ma wydłużony kształt, potylica jest stroma.

 

Główka dziecka rośnie bardzo szybko w trzech pierwszych miesiącach. Mózg się rozrasta, a na dość luźno połączone kości czaszki zaczyna działać siła grawitacji. Im więcej różnorodności w sposobie układania noworodka i niemowlęcia tym lepiej. A noszenie to jedyny sposób by dziecko poczuło ciężar swojej główki w pozycji bardziej pionowej. Asymetria w obrębie czaszki może przełożyć się na rozwój ruchowy oraz rozwój mowy. To nie jest tylko kwestia kosmetyczna…

 

Dlaczego niektóre dzieci domagają się noszenia bardziej niż inne? Czy „nieodkładane” niemowlaki są „lepsze” niż spokojne i spolegliwe „wylegiwacze”? Skrajności są zwykle niekorzystne, a podciąganie wszystkich do średniej jeszcze gorsze…

Sposób pielęgnacji, w tym ilość i jakość noszenia powinien być dostosowany do potencjału i osobowości każdego niemowlęcia.

Deformacje czaszki powinny ustępować po 4 miesiącu, jeżeli główka po tym czasie wciąż jest spłaszczona, a uszy/oczy niesymetryczne warto się skonsultować z fizjoterapeutą.